Serwery Steama obciążają głównie trzy kraje. Polska jest wysoko, a na pierwszym miejscu wcale nie znalazło się USA
Przecież specjaliści na forum twierdzą że w PL nie opłaca się tłumaczyć gier, bo NIKT/PRAWIE nikt nie gra tutaj w kupne gry, więc tłumaczenia NIE ZWRACAJĄ SIĘ
A tymczasem jesteśmy w czołówce. Dodam że już w innych tabelkach steam wychodzi że WCALE nie jest tak że 85% ruchu to tylko gry free, gdzie zresztą też wydajemy tysiące złotych.
Nasz konsument liczy się w branży a ruch tylko rośnie. Olewanie rynku wydawniczego i brak choćby napisów to kpina. Shame on You, Capcom
Ci specjaliści z forum, o których piszesz, kimkolwiek są, poniekąd mają rację, że nie opłaca się tłumaczyć gier na język polski. Co z tego, że ogólny rynek gamingowy jest całkiem spory i gracze kupują gry wszelakie, skoro poszczególne studia deweloperskie patrzą wyłącznie pod kątem własnych interesów i zysków. Gdybym ja był programistą i tworzył grę, to szczerze miałbym gdzieś fakt, że w Polsce przykładowo jest 2 miliony graczy, skoro procent potencjalnych klientów mógłby wynieść około 1% i samo spolszczenie byłoby wtedy dla mnie kompletnie nieopłacalnym przedsięwzięciem. Stąd moja gra posiadałaby wyłącznie takie języki, które z punktu widzenia rynku zbytu wygenerowałyby zdecydowanie największy przychód, a tym samym zagwarantowałyby mi zwrot kosztów jej tłumaczenia. Proste.
Wszystko rozchodzi się o pieniądze, które trzeba zainwestować w tłumaczy i osoby dubbingujące. Już kilka razy tutaj na forum pewna osoba pisała o tym. Ale jak widać, mało kto zwrócił w ogóle na to uwagę. Bardzo ważnym elementem, który jest tutaj całkowicie pomijany, to sam proces tworzenia gry. Jakieś studio tworzy grę, która według niego może dobrze się sprzedać, jednak do momentu premiery są to wyłącznie prognozy. I na etapie planowania całego procesu deweloperskiego gry, najpierw podejmowane są decyzje, które mają zagwarantować sukces przy jak najmniejszym możliwym nakładzie finansowym. Nie patrz na to, że taki Microsoft, Capcom czy inne molochy mają pieniędzy jak lodu. Zawsze, ale to zawsze, nawet jeśli jakaś gra pochłonęła grube setki milionów podczas tworzenia, to celem nadrzędnym było wydanie jak najmniejszej ich ilości.
Oczywiście zdarzają się studia, które wychodzą przed szereg i tłumaczą gry na wiele języków w tym także nasz rodzimy, ale mimo to w obecnych czasach posiadanie innych wersji językowych niż te kilka najbardziej popularnych, to luksus i wyłącznie dobra wola oraz chęci dewelopera.
Ruskim dalej nie zablokowali dostępu do Steam-a a ci dalej mordują cywili i równają wszystko z ziemią.
Przecież specjaliści na forum twierdzą że w PL nie opłaca się tłumaczyć gier, bo NIKT/PRAWIE nikt nie gra tutaj w kupne gry, więc tłumaczenia NIE ZWRACAJĄ SIĘ
A tymczasem jesteśmy w czołówce. Dodam że już w innych tabelkach steam wychodzi że WCALE nie jest tak że 85% ruchu to tylko gry free, gdzie zresztą też wydajemy tysiące złotych.
Nasz konsument liczy się w branży a ruch tylko rośnie. Olewanie rynku wydawniczego i brak choćby napisów to kpina. Shame on You, Capcom
Takim zwierzakom nie przetłumaczysz. Ludzie będa tłumaczyli swoją leniwośc i głupote na wszystkie możliwe sposoby, byle tylko sie tego języka nie nauczyć i pozostawac ignorantem. Jeszcze przynajmniej jedno pokolenie musi odejsc byśmy z tego mentalnego ciemnogrodu wyszli.
Ale megalomania i ta potrzeba wywyższania się. ludzie mają swoje prawa i oczekiwania i nie muszą też absolutnie spełniać wszelkie oczekiwania kogoś takiego jak ty, który najwyraźniej ma jakieś problemy, żeby się wywyższać i nazywać innych ludzi głupimi ignorantami.
Mentalny ciemnogród to także gardzenie językiem ojczystym.
Poniekąd.
Chyba że zgodzimy się, iż Chiny czy Japonia to dopiero ciemnogród z ich krzaczkami, z którymi zatrzymali się w rozwoju na etapie egipskich hieroglifów, dobre 3 tys. lat p.n.e.
To, że angielski to współczesna lingua franca nie oznacza, że każdy musi nim władać na tyle biegle, by swobodnie chłonąć wszelkie dzieła kultury.
Co nie znaczy, że każda gra może być przetłumaczona i że wypada się tego napastliwie domagać.
Może za jakiś czas, gdy okrzepnie tłumaczenie maszynowe (już daje świetne rezultaty, niewyobrażalne jeszcze dekadę temu, a nawet później, ale nadal wymaga sprawdzenia i korekty)
Opracujemy swojego Steama. Nazwiemy go Husarska Para i będą tam mogły być jedynie produkcje z językiem polskim. Oczywiście permaban na niemieckie studia, a od reszty świata poza Polską marża 90%
To teraz poprosimy o statystyki dotyczące zakupu gier i sprawdzimy, który kraj najbardziej obciąża serwery na tytułach f2p, a który rzeczywiście wydaje pieniądze.
Wiesz, może się okazać, że część tego ruchu to Argentyńczycy i Turcy w czasie wieloletniej podróży po Polsce :D
Ci specjaliści z forum, o których piszesz, kimkolwiek są, poniekąd mają rację, że nie opłaca się tłumaczyć gier na język polski. Co z tego, że ogólny rynek gamingowy jest całkiem spory i gracze kupują gry wszelakie, skoro poszczególne studia deweloperskie patrzą wyłącznie pod kątem własnych interesów i zysków. Gdybym ja był programistą i tworzył grę, to szczerze miałbym gdzieś fakt, że w Polsce przykładowo jest 2 miliony graczy, skoro procent potencjalnych klientów mógłby wynieść około 1% i samo spolszczenie byłoby wtedy dla mnie kompletnie nieopłacalnym przedsięwzięciem. Stąd moja gra posiadałaby wyłącznie takie języki, które z punktu widzenia rynku zbytu wygenerowałyby zdecydowanie największy przychód, a tym samym zagwarantowałyby mi zwrot kosztów jej tłumaczenia. Proste.
Wszystko rozchodzi się o pieniądze, które trzeba zainwestować w tłumaczy i osoby dubbingujące. Już kilka razy tutaj na forum pewna osoba pisała o tym. Ale jak widać, mało kto zwrócił w ogóle na to uwagę. Bardzo ważnym elementem, który jest tutaj całkowicie pomijany, to sam proces tworzenia gry. Jakieś studio tworzy grę, która według niego może dobrze się sprzedać, jednak do momentu premiery są to wyłącznie prognozy. I na etapie planowania całego procesu deweloperskiego gry, najpierw podejmowane są decyzje, które mają zagwarantować sukces przy jak najmniejszym możliwym nakładzie finansowym. Nie patrz na to, że taki Microsoft, Capcom czy inne molochy mają pieniędzy jak lodu. Zawsze, ale to zawsze, nawet jeśli jakaś gra pochłonęła grube setki milionów podczas tworzenia, to celem nadrzędnym było wydanie jak najmniejszej ich ilości.
Oczywiście zdarzają się studia, które wychodzą przed szereg i tłumaczą gry na wiele języków w tym także nasz rodzimy, ale mimo to w obecnych czasach posiadanie innych wersji językowych niż te kilka najbardziej popularnych, to luksus i wyłącznie dobra wola oraz chęci dewelopera.
bardzo madry komentarz. w zyciu bym nie pomyslal ze lokalizacje gier moze kosztowac pieniadze, a wydawcy moga chciec oszczedzac pieniadze. przed przeczytaniem komentarza myslalem ze warto dac do gry jezyk maltanski, osetyjski i farerski. dzieki temu komentarzowi teraz wiem ze bardziej oplaca sie angielski, hiszpanski czy chinski. bardzo jestem wdzieczny z tego jakie blyskotliwe umysly goszcza na tym forum.
dziekuje tez za to ze ze wyjasniles mi czemu microsoft nie tworzy gry ktora by miala budzet np. 100 miliardow dolarow. przeciez byloby ich stac. a jednak nie robia tego. faktycznie, oni tez moga chciec oszczedzac pieniadze. podejrzewam nawet, ze moga takze planowac osiagniecie tzw. "zysku", ale musze zrobic wiecej researchu, zeby byc co do tego pewnym (nie sa to latwe sprawy, bo np. istnieje cos takiego jak "przychod" i "dochod" i to sie nawet czyms rozni???).
To jest jeden z ciekawszych komentarzy odnośnie lokalizacji gier, a ty się przypierdalasz o szczegóły. Zysk, przychód, dochód... jeden wał. Wiadomo przeciez o co chodzi. Łopatologicznie wytłumaczone zostało, że tak naprawdę wydawcy/deweloperzy kładą lachę na jezyki "trzeciego swiata", bo nie widzą w tym rynku korzyści finansowych.
dziekuje tez za to ze ze wyjasniles mi czemu microsoft nie tworzy gry ktora by miala budzet np. 100 miliardow dolarow. przeciez byloby ich stac. a jednak nie robia tego. faktycznie, oni tez moga chciec oszczedzac pieniadze. podejrzewam nawet, ze moga takze planowac osiagniecie tzw. "zysku"
Tym komentarzem pokazujesz tylko, że kompletnie nie zrozumiałeś tej wypowiedzi. Idź sobie riserczuj...
to moze mi pomozesz? wlasnie czytam o "pensjach". myslisz ze tworcy lokalizacje pobieraja "pensje"? one sa placone pieniedzmi. moze stad sie biora "koszty" lokalizacji bo trzeba placic te pensje? coraz ciekawsze to sie robi. kurde, powinni jakis serial nakrecic zeby wytlumaczyc takie rzeczy. nie kazdy rozumie.
Niektórzy developerzy jak np Madfinger Games piszą wprost jak gra będzie się cieszyła większym zainteresowaniem (to już od nich zależy co uznają za te większe zainteresowanie) społeczności np w Polsce, to będzie oficjalne tłumaczenie.
I to jest zdrowe podejście, a nie na zasadzie. Nie zainwestujemy w lokalizacje, bo nam się nie chce, a Polska to w ogóle kraj trzeciego świata :D
I to wcale nie chodzi o potencjalnych nabywców w danym regionie.
A chodzi tutaj najbardziej o procent zainteresowania. Po co robić lokalizacje np Rosyjską jak w tym kraju zagra w Twoją grę kilkuset graczy? po co? to nie jest myślenie korzystne z punktu widzenia zysków. Ale też gracze z danego regionu mogą się poczuć olani, że nie ma gry w ich języku. Są studia które robią gry tylko w języku angielskim bez dubbingu czy wersji kinowych jest tylko angielski.
Analizowanie tutaj potencjalnych kosztów, bo ile może kosztować praca tłumaczy?
Mija się z celem, bo studio zainwestuje tyle kasy ile będzie chciało tłumaczom zapłacić.
A takim korporacjom jak Microsoft, Capcom to ciągle będzie mało i ile by nie zarobili, to wciąż będą niezadowoleni z wypracowanego zysku.
Ruskim dalej nie zablokowali dostępu do Steam-a a ci dalej mordują cywili i równają wszystko z ziemią.
Ruscy są na trzecim miejscu jeśli chodzi o ruch sieciowy na Steamie.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze...
przede wszystkim (widzę że niektórym się to nie podoba) mają ceny za 1/4 cen Polaków i to tylko pokazuje czym są firmy które tak ustawiają ceny dla ruskich którzy są objęci embargiem "na wszystko"
Izraelowi też nie zablokowali a też mordują cywili i równają wszystko z ziemią, usa też swego czasu mordowało cywili(przypominam co pokazało wikileaks i za co usa ścigać założyciela tej strony, mimo że jestem pewny że nie wszystko wyszło na jaw), i też mają steama odblokowanego.
Ciekawe. Mogliby jednak podać również wynik z całej EU bo mógłby być zbliżony do US. Europa jako całość (a tylko taka ma znaczenie) jest bardzo konkurencyjna.
Nieźle, mamy niewiele mniej od cholernie ludnej Korei Południowej, o Japonii nie wspominając.
Polacy kupują dostęp do kont i ściągają hurtowo gierki, stąd to obciążenie.
Do tego masa kolejnych banowanych kont w CS-ie...
No a teraz doszedł jeszcze deweloper Manor Lords.
BTW - pensje nadal nie niemieckie, ceny wręcz skandynawskie, i jesteśmy w czołówce? - to chyba nic dziwnego, że nie chcą nam skorygować przelicznika na bardziej odpowiedni :P (chociaż przy cenach w € tak czy inaczej bylibyśmy pewnie drożsi niż Japonia, Korea i Taiwan)
Swoją drogą ciekawa jest też pozycja kacapii i Brazylii. Oczywiście potencjał ludnościowy robi swoje, bo Japonia to raczej konsole, a Turcja być może także kwestie kulturowe, mimo wszystko jednak taka sucha statystyka wygląda interesująco - choć niekoniecznie należy z niej wyciągać proste wnioski.
W Japonii owszem konsole i tam nie wiedzą co to Steam i nie pobierają gier cyfrowo tylko tam kwitnie nadal sprzedaż fizycznych nośników i to widać nie głupi naród i wie, że płyt im nie zabiorą, a dostęp do konta mogą zawsze stracić. Chociaż gra może wymagać do uruchomienia internetu, a wtedy nawet nośnik fizyczny do niczego się nie przyda.
Osobiście najbardziej mnie wkurza, że nie dość, że dalej obsługują ruskich, to jeszcze ruscy, mają u nich najniższe ceny gier na całym świecie. Taniej niż rzeczywiście biedne kraje typu Filipiny czy Indonezja, a ponad dwa razy taniej niż Polska (Manor Lords w PL 112, w rosji 48). Ci odwdzięczają się cheatując w grach multi i siejąc swoją propagandę i absolutnie nikt z tym nic nie robi (możesz sobie zgłaszać typa z Putinem, Zetką i hasłami prowojennymi w profilu i nic się nie dzieje). Nie mam pojęcia czemu tak się dzieje, to już nawet EA czy Activision utrudniają im życie i zachowują się przyzwoicie.
Wytłumaczcie mi jedna rzecz, skoro nie opłaca się tłumaczyć gier czemu takie molochy jak obsidian, bethesda, bioware, czy inxile jakoś potrafią wydać gry w języku polskim? Wymieniam głównie studia tworzące crpg bo najciężej je tłumaczyć że względu na dużą ilość tekstu
Czekam na jakieś poważne odpowiedzi
Ale sprawa jest bardziej skomplikowana :)
Kiedy się opłaca tłumaczyć grę - wtedy kiedy dodatkowe kopie sprzedane powyżej poziomu samego angielskiego ( bo to język najbardziej uniwersalny w świecie gier - i nawet polska mowa graczy to połączenie angielskiego z polskim, coś jak korpo mowa - pojęcia jak DoT, DPS itp się przyjęły w przeciwieństwie do polskich odpowiedników) + problemy techniczne z wrzuceniem danego języka przewyższą koszty o odpowiednią wartość bo wszak jak zainwestujesz forsę to chcesz coś na tym zarobić a nie wyjść na blisko 0. Więc tu rozbija się o kwestię skali, wielkości firmy, kosztu gry i potencjalnych klientów
Duże firmy mają łatwiej - mają lepsze stawki, sprawdzonych współpracowników i kooperantów - wiec samo tłumaczenie napisów nie jest dla nich aż tak wielkim problemem i wydatkiem.
Co innego jakieś micro firmy czy wręcz 1-2 osoby które tworzyły jakąś grę niezależną
Do tego Polska jako gamedev jest w top 10 świata i top 3-2 Europy (walczymy z Francją o 2 miejsce w zależności od roku) więc znaleźć firmę czy tłumacza ogarniętego w branży jest o wiele łatwiej niż w latach 90-2000
I teraz przechodzimy do cel;u zabawy które gry należałoby tłumaczyć a które można olać. Tłumaczyć wypadałoby gry single player powyżej poziomu ceny 20-30 dolców i absolutnie wszystkie produkcje AAA
Gry indie z racji ich skali i ceny nawet nie należy się spodziewać tłumaczenia. A tłumaczenie gier MMO wręcz bywa szkodliwe :)